top of page
  • Zdjęcie autoraMateusz "Kyrell" Patalan

A co jeśli Jar Jar Binks to Lord Sith?



Żyjemy w czasach, w których jedna połowa fanów chce Jar Jara przynajmniej dekapitować, druga połowa go toleruję, a trzecią obchodzi to mniej więcej tyle co wybory prezydenckie w Bangladeszu.


Ale kiedyś miałem taką rozkminę – wyobraziłem sobie że Jar Jar Binks jest czymś więcej, niż tylko postacią do sprzedawania figurek. Wyobraziłem sobie go jako Lorda Sithów. I ten koncept spodobał mi się tak bardzo, że postanowiłem go opisać. Na wasze nieszczęście jestem w redakcji tego szacownego portalu. A Łukasz dał mi zielone światło.


Zapewne większość z was przynajmniej kojarzy teorię spiskową, według której poczciwy (nie) Gunganin w rzeczywistości jest potężnym użytkownikiem ciemnej strony, wszechmanipulatorem, szefem wszystkich szefów i najprawdziwszym antagonistą.

Fani zdążyli ją sparodiować na wszelkie możliwe sposoby. Jak ktoś wymyśli coś nowego i kreatywnego zarazem, to dostanie cenną nagrodę. Mój podziw i szacun. A więc jest o co walczyć.


Wydawać by się mogło, że rozkminiać tego to już nawet nie wypada. Co jednak jeżeli powiem wam, że George Lucas naprawdę miał takie plany?

Serio, nie zmyślam. No, może nie do końca chodziło mu o Sitha, ale Jar Jar miał być zdecydowanie mroczniejszą postacią. W „Ataku Klonów” miała też znaleźć się scena, w której nasz wszechwładny kosmita miał spiskować razem z Palpatinem o kształcie Imperium w przyszłości, co zresztą potwierdza sam aktor wcielający się w te postać.

I pewnie nawet weszłaby do filmu, gdyby nie potężny hejt jaki otrzymała postać Jar Jara. George postanowił nie ryzykować.


Nad czym mocno ubolewam. Szkoda że tak się nie stało, bo ostatecznie jego rolę ograniczono do bycia idiotą i sprzedaży jak największej liczby zabawek. Potencjał został zmarnowany w stu procentach.

Zastanówmy się więc co by się stało, gdyby Lucas jednak postanowił zaryzykować.


Debiut

W 1999 roku opinia fanów raczej nie zmieniłaby się zanadto. Zakładam tutaj, że fabuła potoczyłaby się identycznie, a prawdziwa tożsamość irytującego kosmity została ujawniona dopiero trochę później, w drugim bądź trzecim epizodzie.

Sprawdźmy, jak wyglądało to na naszej linii czasowej:

>Fani uznają Jar Jara za fajną postać. Do momentu w którym nie pojawia się na ekranie.

>Fani uznają Jar Jara za złą postać.

>Fani zaczynają nienawidzić Jar Jara.

>Fani zaczynają nienawidzić Georga Lucasa i siebie nawzajem.

>A potem przychodzi 2002 rok. I „Atak Klonów”


Załóżmy dwa możliwe scenariusze:

- Prawdziwa tożsamość Jar Jara zostaje ujawniona w „Ataku Klonów”.

- Prawdziwa tożsamość Jar Jara zostaję ujawniona w „Zemście Sithów”.

Jeżeli chodzi o ten pierwszy, to nie sądzę aby była to dobra droga. Po pierwsze, nie za bardzo wiem kiedy i jak można by to zrobić. A po drugie, całkowicie zaprzepaściłoby to efekt zaskoczenia w ostatniej części trylogii.


Mam z tym rozwiązaniem też innym problem – czy Jar Jar „przedstawiłby się” tylko widzom? Innej możliwości nie widzę, bo jego współtowarzysze raczej nie byliby tą informacją zachwyceni. Nie, nie tędy droga.


Zróbmy więc tak: Jar Jar okazuję się być Sithem (lub innym wielkim manipulatorem) w trzecim epizodzie. Już to widzę – Jedi wbijają do kwater Palpatina, zostają wybici w mniej niż pół minuty, (albo dobra, jak już tworzymy lepszą wersję rzeczywistości, to usuńmy ten moment), a na sam koniec Mace Windu nie zostaję epicko wyrzucony z pomieszczenia przez magię słabego CGI, tylko przez wielkiego Sitha jakim jest Jar Jar. Choć na początku wygląda to jak nieśmieszny żart, (czy Hishe gdzieś tego nie sparodiowało?) to uwierzcie, byłoby to obłędne.


Kiedy patrzymy na to z naszej perspektywy wywołuję to raczej uśmiech politowania na twarzy. Ale w dniu premiery? Przecież to całkowicie zmieniłoby postrzeganie tej postaci. Z wiejskiego głupka, który dostał się na salony wyłoniłby się drugi Jar Jar – geniusz manipulacji, który przechytrzył wszystkich. Gdyby jeszcze zamordował Palpatina i sam przejął władzę w Imperium… wróć, musielibyśmy zresetować całą oryginalną trylogię.

Niech więc będzie współspiskowcem. O, to jest świetny pomysł.


I jeszcze jedno – to jest tylko moja opinia. Nikt nie musi się z nią zgadzać.

261 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page