top of page
  • Zdjęcie autoraMateusz "Kyrell" Patalan

Rozum i Godność Geeka #1 - Hipokryzja Jedi


Seria "Rozum i Godność Geeka" powstaje we współpracy bloga Filozofia Star Wars i portalu HoloNet News.


Szymon Piotr

Hipokryta jedno mówi, a drugie czyni. Najlepiej odda to przykład: policjant, który pilnuje, by czarny rynek nie istniał, a jednocześnie sam na czarnym rynku handluje. Czy Jedi byli hipokrytami? Według mnie – NIE! W kontekście hipokryzji u Jedi możemy mówić tylko w przypadku gdy Jedi jest po Ciemnej Stronie Mocy, ale nie uznaje się za Sitha – dalej niezbicie sądzi, że jest poprawnym Jedi. Anakinowi na Mustafar Obi-Wan zarzucił hipokryzję – miał pilnować pokoju, porządku, przywrócić równowagę Mocy, a nie ją zniszczyć, dokonać czystki Jedi.


Wydaje się, że skoro niektórzy Jedi mieli związki na boku, nie przestrzegali z bezbłędną surowością Kodeksu, oskarżali innych o przestępstwa, a sami je popełniali, to w rezultacie można ich wszystkich oskarżyć o hipokryzję. Myślę, że to mylna intuicja. Zakłada ona bowiem, że Jedi aby był prawdziwym, dobrym Jedi musiał być od razu doskonałą istotą. Każde pojedyncze przestępstwo, zrobienie czegoś złego byłoby jednoznacznym stwierdzeniem, że jest hipokrytą. Nie tędy droga. Po pierwsze – nie można uogólniać, bo to jest krzywdzące.


Po drugie - Jedi czasów upadku Republiki byli częściowo zaślepieni. Tak jak każdy człowiek również popełniali błędy z racji posiadania różnych słabości, ale mimo to mamy wiele wzorów Rycerzy i Mistrzów, którzy wybitnie spełniali misję bycia Jedi na pewno nie będąc hipokrytami – Obi-Wan, który nie odciął się drastycznie od uczuć do niektórych kobiet, to jednak do końca życia pozostał Jedi i dbał o ich przetrwanie oddając życie, Luke Skywalker, który popełnił masę błędów, ale powstawał po nich dążąc do doskonałości, Mace Windu, Jaina Solo, Qui-Gon – Jedi różnych czasów… Hipokrytami u Jedi były nieliczne przypadki…



Mateusz "Kyrell" Patalan

Gdybym miał możliwość wcielenia się w którąś z postaci z „Gwiezdnych Wojen”, to pewnie zostałbym przemytnikiem. Albo senatorem. O, zwłaszcza senatorem. Ja to bym w senacie pozamiatał, oczywiście gdyby tylko udało mi się wcześniej dojść do głosu.


Jednoizbowy parlament z jakimś milionem członków to zdecydowanie nie był najszczęśliwszy pomysł. Który debil wpadł na ten pomysł? Jak to niby miało funkcjonować tysiąc lat?


Z pewnością jednak nie zostałbym Jedi.

I to nawet nie dlatego, że ich kodeks zakłada całkowite tłumienie emocji, życie w celibacie i jeszcze od groma zakazów i nakazów. Wiem, że i tak nie sprostałbym tym wymaganiom, więc to nie o to chodzi.


Mam na myśli coś innego. Czy nie zauważyliście może, że Jedi nadzwyczaj często zachowują się jak rasowi hipokryci?


Pierwszy z brzegu przykład – oto i mamy strażników pokoju, którzy nie tylko nie potrafią go utrzymać, ale i nadzwyczaj chętnie angażują się w działania wojenne. Co bowiem widzimy w „Ataku Klonów”? Na czele armii klonów stoi Wielki Mistrz Jedi, który nie ma żadnych oporów przed przyjęciem dowództwa nad nowo utworzonym WAR-em.


Sytuacja staję się jeszcze dziwniejsza, kiedy uświadomimy sobie, że niedługo potem każdy Jedi otrzymuję oficerskie patki. Jest to jeszcze zrozumiałe w przypadku Rycerzy i Mistrzów Jedi, w końcu swoje na salach treningowych spędzili, ale… padawani? Czy oni byli przygotowani do walki psychiczne lub chociaż fizycznie? Nie wspominam już nawet o wątpliwościach etycznych, jeśli chodzi o angażowanie nastolatków w działania zbrojne.


A co z klonami? Nie widać aby którykolwiek z jedi był jakoś specjalnie poruszony tym, że dowodzi armią de facto złożoną z niewolników, których jedynym życiowym celem jest obrona państwa, którego nie są nawet obywatelami. Którym odmawia się żołdu, normalnego życia, którym zabrano połowę życia i odmówiono człowieczeństwa. Którzy, wedle prawa, są tylko własnością Republiki Galaktycznej.


Czy ten słynący z humanitaryzmu i dobroci Zakon Jedi nie powinien zareagować?



Łukasz "Daemoo" Woźnicki

Wybrany temat jest równie kontrowersyjny, co ciekawy, i można rozprawiać nad nim godzinami. Niektórzy sądzą, że Jedi byli hipokrytami (zatem są zgubieni!), a drudzy tak jak i ja są przeciwni tej teorii, tezie, jakkolwiek by ją można było nazwać.


Zauważyłem, że temat zapłonął mniej więcej w grudniu, po premierze Ostatniego Jedi, kiedy to Luke zarzucił Zakonowi i jednemu konkretnemu jego członkowi wiele błędów. Czy je popełniali? Owszem. Przecież Jedi to nie były istoty wszechmocne, wszechwiedzące i tak dalej. Oczywiście jak każdy popełniali błędy.


Argumentem powszechnie powtarzanym na poparcie owej rzekomej hipokryzji są słowa Luke'a. Pamiętajmy jednak, że słowa jednej persony nie są równoznaczne z bezsprzecznymi faktami ustalonymi dla Uniwersum. Skywalker przecież odciął się od Mocy, był zdruzgotany po swojej porażce poniesionej jako właśnie Jedi i niewątpliwie przyjął bardzo krytyczny wobec nich punkt widzenia. Wkrótce potem zaproponował stworzenie nowego Zakonu. Czy właśnie do tego będzie dążyć Rey? Ale to tylko taka mała dygresja.


Działania niehumanitarne, które są im zarzucane często przecież podejmowane były przez pojedyncze osoby, które potem przez resztę życia musiały się mierzyć z ogromnym brzemieniem, które wybrały złe działania, by osiągnąć dobro. Tak samo o takich działaniach nie musieli wiedzieć wszyscy członkowie Rady.


Nie jest to może obszerne omówienie tematu, na jakie by to zasługiwało, ale mam nadzieję, że przekonałem kogokolwiek do swojego obalenia tej teorii - Jedi absolutnie nie byli hipokrytami.


Koniecznie zajrzyj też na Filozofia Star Wars

118 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page