top of page

Pierwsze spotkanie ze Star Wars

Zdjęcie autora: Sebastian SkajaSebastian Skaja

Zaktualizowano: 1 wrz 2018

Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy są fanami Star Wars zawsze pytam się, jak zaczęło się ich zainteresowanie tym filmem, tą sagą. Najczęściej ludzie odpowiadają mi, że dopiero, gdy obejrzeli I, II a nawet dopiero III epizod, że wcześniej ich to nie interesowało, że dopiero jak w Polsce zrobił się boom na filmy, seriale i gry Star Wars, to wielu popłynęło z ich prądem. W moim przypadku było całkiem inaczej. Miłość do tego uniwersum rozpaliła się w moim sercu, gdy byłem w zerówce, czyli 29 lat temu. Pamiętam dokładnie, jak wyczekiwałem przyjazdu mojego brata, który wówczas mieszkał i pracował w Niemczech Zachodnich. Pamiętam jak przywoził różnego rodzaju gadżety, które w naszym kraju były nie do zdobycia. Były magiczne. Jednym z nich był wypasiony joystick do komputera Commodore 64 kolejnym był wór niemieckich słodyczy i siedząc w domu w roku 1989 czekałem na przyjazd brata zastanawiając się, jaką niespodzianką zaskoczy mnie tym razem... Już w latach osiemdziesiątych udało się nam zdobyć odtwarzać kaset VHS, był to stary model, w którym filmy można było odtworzyć, ale niczego nie można było nagrać. Otrzymaliśmy go w prezencie od mojej cioci i pojęcia nie miałem, że ten odtwarzać stanie się bohaterem mojego późniejszego życia. Mój brat wiedząc, że odtwarzać jest w domu przywiózł ze sobą kasetę VHS, na której nagrany był film DIE RUCKKEHR DER JEDI-RITTER, nie znałem niemieckiego, więc tytuł nie mówił mi nic, zresztą miałem 6 lat, więc zapewne, gdybym wiedział co to znaczy stwierdziłbym, że to kolejny film o rycerzach w zbrojach napadających zamki, jakie to mój brat miał w zwyczaju oglądać. Jako, że w telewizji prawie nie było kanałów, a zdobycie kaset VHS w małym miasteczku graniczyło z cudem każdy film był na wagę złota. Pamiętam, jak Robert pierwszy raz włożył tę magiczną kasetę do odtwarzać, pamiętam muzykę, która się pojawiła i uciekające napisy, których nie mogłem przeczytać mimo, iż znałem już litery (wszystko było po niemiecku). Film spodobał mi się od razu, bo na samym początku pojawiły się jakieś dwa roboty, które chodziły po pustyni, zdziwiło mnie to, bo rycerze, smoki i zamki to nie miejsce na roboty. Mój brat wyjaśnił mi, że to nie jest o królach i żołnierzach tylko o kosmosie. Oglądałem film z zapartym tchem (mimo, iż zdecydowanie nie był on dla małych dzieci). To, co utkwiło mi najbardziej w pamięci i czego obraz mam do dzisiaj przed oczami, to Bib Fortuna. Widząc tę postać myślałem, że to jest jakiś chodzący posąg, a nawet obraz, którego tylna część głowy opadająca na szyję tworzyła w oczach małego dziecka coś, co zostało stworzone i przyklejone na jakieś płótno. Teraz jest mi ciężko to opisać, ale dokładnie wiem, jak widziałem tę postać 29 lat temu. Jabba zrobił na mnie wielkie wrażenie, tak samo jak Yoda i wszystkie kosmiczne bitwy tego epizodu. Nie rozumiałem kompletnie nic, co mówili w tym filmie, ale mój brat dzielnie mi odpowiadał na milion pojawiających się pytań. Do Jego wyjazdu oglądałem ten film prawie każdego dnia, pamiętam, jak mama i tata cieszyli się, że w końcu mają tyle spokoju. Gdy mój brat wyjeżdżał poprosiłem Go, by następnym razem przywiózł też coś związanego z tym filmem i takim sposobem co roku dostawałem fantastyczne prezenty, nawet fakt, że wszystko było po niemiecku i do dzisiaj pamiętam jak przed strzałem Gwiazdy Śmierci mówili (feuern sie, wenn sie bereit sind) nie miał znaczenia. Liczyło się to, że mogłem zagłębić się w najpiękniejsze uniwersum, jakie istnieje na świecie. Piękne było, że na moim wypasionym joysticku nr 2 (z zamykanym przyciskiem "fire", niczym w samolotach bojowych), mogłem polatać kosmicznymi pojazdami grając w Rebel Assault, że mogłem nieskończenie wiele razy oglądać epizody IV-VI a później nawet przygody związane z Ewokami. To właśnie dzięki Star Wars miałem najpiękniejsze chwile zarówno w zerówce jak i szkole podstawowej. To dzięki Star Wars miałem super kontakt z bratem i poznałem wiele osób, którzy też się tym uniwersum fascynują. To dzięki Star Wars mogę codziennie bywać na stronach internetowych związanych z sagą - czytać mnóstwo artykułów i brać udział w super konkursach. Ponadto moc zawarta w tym filmie pozwoliła mi przezwyciężyć tragedie, które mnie w życiu spotkały i być przy mnie w najlepszych chwilach szczęścia. I wiem, że na zawsze będę wierny sadze, nieważne, czy kanoniczna czy niekanoniczna, Star Wars to Star Wars, a jak się kocha, to kocha się całym sercem. I na zawsze.


21 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

1 Comment


Sebastian Skaja
Sebastian Skaja
Oct 04, 2018

To były czasy...

Like
bottom of page