top of page
  • Zdjęcie autoraDaemoo

Recenzja komiksu - Tag i Bink kopnęli w kalendarz 1

Oto i debiutujemy (tak jakby) z naszą serią recenzji! Na pierwszy ogień pójdzie pierwsza część jednego z komiksów o Tagu i Binku, których pewnie większość z Was zna. Jeżeli nie, postaram się przybliżyć choć trochę te postaci.




Tytuł oryginału - Tag & Bink are dead

Scenariusz - Kevin Rubio

Rysunki - Lucas Marangon

Rok wydania w USA/Polsce - 2001/2005

Wydawnictwo w USA/Polsce - Dark Horse Comics/Mandragora

Reszta zaangażowanych w projekt -

Michelle Madsen (kolory), Howard M. Shum (tusz), Steve Dutro (litery), Dave Land (redakcja)

Przekład na język polski - Jarosław Rybski







Tak więc, jeżeli nie znacie tego duetu, jest to para rebelianckich oficerów, która bierze udział w wielu ważnych scenach przedstawionych w filmach. Niekiedy mają oni wpływ na przebieg tych wydarzeń. Do tego wszystko to przedstawione w humorystycznym stylu. Spytacie, jak to możliwe, dlaczego ktoś pozwolił na taką kpinę? Ano dlatego, że to wszystko jest niekanoniczne. Komiks stanowi część tzw. Infinities, czyli czegoś, co nigdy nie było w żadnym kanonie. Poniżej zamieszczam opisy od Dark Horse (przetłumaczony) i od Mandragory, przedstawiające pokrótce fabułę i historię powstawania tego dzieła...

Tag Greenly i Bink Otauna byli oficerami w Rebelii walczącymi przeciwko Imperatorowi Palpatine'owi i jego armii, aż do pamiętnego dnia, kiedy to na pokładzie frachtowca wiozącego księżniczkę Leię i plany Gwiazdy Śmierci, ich życia zmieniły się na zawsze. Podczas ataku na ten frachtowiec, Tag i Bink "pożyczają" pancerze od pary martwych szturmowców, aby uniknąć śmierci. Ich nowe przebrania pozwalają im ujść z życiem z frachtowca i wysyłają na przygodę, której żaden z nich nie mógł przewidzieć!
To okres burzy i naporu w wydawnictwie Dark Horse Comics. Kiedy Epizod II jest wciąż o całe długie miesiące stąd, wydawcy uporczywie starają się sprostać żądaniom wysnuwanym przez drapieżną i mściwą grupę fanów, domagającą się nowego komiksu z cyklu Gwiezdnych Wojen. Wydawca Dark Horse, Dave Land, w przypływie dobrego serca, czego teraz żałuje, zmusza, jak zawsze spóźnionego Kevina Rubio, by napisał zabawną dwuczęściową historyjkę o dwóch młodych rebeliantach w czasie trwania Epizodu IV. Kiedy to czytacie, Kevin walczy z rzeczywistością, by dotrzymać terminu kolejnego zeszytu, a rysownik Lucas Marangon dostaje powoli szału z powodu niemożliwości stworzenia rysunków w tak krótkim czasie. Przewróćcie stronę i niech się rozpoczną przygody zrywające czapki ze śmiechu...

Kevin Rubio to twórca np. Troops, fanfilmu komediowego, czy Narodzin Gwiazdy Śmierci ze Star Wars Tales. Jest to więc twórca rzeczy mających rozbawić czytelnika.


Humor

Na początku spotykamy naszą parkę na pokładzie Tantive IV, w czasie Epizodu IV. Można się spodziewać tu zatem C-3PO i R2-D2. Tak więc 3PO, przez swoją gadatliwość i nie tylko, narobił kłopotów Tagowi i Binkowi, co było wprost genialne. Teksty typu "chciałbym być teraz na Alderaanie i pić smoothie" zaraz przed całkowitą destrukcją tejże planety, znów wprost genialne! Jeszcze do Alderaana, wpadają oni na wspaniały pomysł, żeby polecieć na tę planetę, żeby urwać się z Gwiazdy Śmierci. I wiecie co?

Nawiązania, czyli wpływ bohaterów na wydarzenia w filmie

Gdybym nadal ciągnął zdania pod humorem, zabrakłoby miejsca na co innego. Jak już pisałem, Tag i Bink nieustannie biorą udział w jakiejś ważnej scenie. Obok nich przechodzi księżniczka Leia, ale hełmy Szturmowców nie pozwalają im widzieć dużo, więc kończy się na "nie wiem, czy wyglądała mi znajomo, nic nie widzę w tym hełmie!".

Bardzo podobała mi się scena bliźniaczo podobna do tej w Epizodzie IV..



Tak, to byli oni. I nie uszło by to im na sucho, gdyby to wszystko nie było planem. Na dywanik do Admirała Mottiego! Takich sytuacji jest naprawdę wiele. Prawdziwy wpływ mają jednak, kiedy jeden z nich potrąca Vadera. Ten odlatuje daleko w siną dal. Tak kończy się ten komiks. Następny to Tag i Bink żyją! Ale to nie koniec recenzji...

Ironia

Nie mogę poświecić tak dużo takiemu małemu komiksowi. Powiem więc tylko, że są tutaj Szturmowcy, mówiący o odpowiedzialności (mają dobrą opiekę dentystyczną w pracy!), Motti rozczulający się nad Tagiem i Binkiem... jednak nie.

Rysunki

Tu mogę powiedzieć tylko, że mnie się podobały. Na przykład takie małe nawiązanie, Czarny Koń Śmierci.

Ocena ogólna

Komiks jest świetny, więc...

Ocena ogólna - 8/10


Jeżeli chcielibyście zobaczyć kiedyś Taga i Binka w Nowym Kanonie, to macie szczęście, bo dołączają oni do niego wraz z Solo!


40 wyświetleń1 komentarz

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page